KUPUJĄC U NAS, WSPIERACIE MISJE W RÓŻNYCH KRAJACH

Relacja z roczystości rekonsekracji kościoła św. Andrzeja w Słonimiu.
Wzniesiona w połowie XVIII wieku świątynia została zamknięta przez Rosjan w styczniu 1946 i przeznaczona na skład zboża a potem soli. Po latach dewastacji na początku lat 90 rozpoczęto prace remontowe. 11 września 1993 kościół został ponownie oddany do celów kultu Bożego.
Opiekę duszpasterską prowadzą Bracia Mniejsi Kapucyni Kustodii Białorusi.

MARDI GRAS w Gabonie! 🎉

W Gabonie jak i we Francji nie obchodzi się tłustego czwartku, tutaj jest tłusty wtorek. Dzień przed środą popielcową i ostatni dzień karnawału.

Dzieci z naszej szkoły świętują, bawią się! Są przebrane w piękne tradycyjne stroje!

Dziękujemy bratu Sebastianowi za zdjęcia i życzymy miłej zabawy ❤️

Niedziele misyjne to istotna przestrzeń działanianaszego Sekretariatu Misyjnego. W ich ramach odwiedzamy różne miejsca, parafie i kościoły, w których spotykamy się z Wami. Dzielimy się Słowem Bożym, powiadamy o misjach, rozmawiamy z Wami. Dzięki Waszemu wsparciu w ciągu ostatniego roku udało nam się wybudować i oddać do użytku szkołę w Gabonie!

We wrześniu odwiedziliśmy polską wspólnotę w Antwerpii, która gromadzi się przy tamtejszym kościele kapucynów, pod duchową opieką br. Marcina Derdziuka, wcześniej w tym roku gościliśmy również u naszych rodaków, którymi opiekuje się br. Przemysław Kryspin. Bardzo dziękujemy za tę możliwość i za Waszą życzliwość! Niech Bóg Wam błogosławi!

A na pamiątkę tych spotkań zapraszamy na film i do obejrzenia kilku zdjęć 🙂

zdjęcia i wideo: Ewelina Wiercińska

Kapucyńska obecność w Gruzji rozpoczęła się w 1663 r., kiedy to przybyli tu bracia z Włoch. Kapucyni działali w Gruzji przez ponad 170 lat, aż do 1845 roku, kiedy to zostali wydaleni z kraju przez władze rosyjskie. Powrócili do Gruzji dopiero w 2013 roku, kiedy to dwóch braci, w tym jeden z Polski, rozpoczęło odbudowę misyjnego dzieła.

Obecnie kapucyni bracia Marek Przeczewski i Jacek Siemieniak mieszkają w Achalciche, na południu Gruzji. Prowadzą tam działalność duszpasterską, edukacyjną i charytatywną.

Kościół w tym mieście został odbudowany zaledwie kilkanaście lat temu, po tym jak radzieccy komuniści zniszczyli go latach trzydziestych poprzedniego wieku. Ślady tych prześladowań są widoczne nie tylko na ścianach świątyń (na zdjęciu ściana kościoła w Arali z widocznymi śladami po kulach) - 70 lat sowieckiej okupacji, zakończonej u początku lat 90, dokonało duchowego spustoszenia w sercach wiernych, którzy przez lata pozostawali bez duszpasterzy.

Jednak Kościół Katolicki przetrwał, pojawiły się pierwsze powołania kapłańskie z Gruzji. Rozwój struktur kościelnych jest tu niestety utrudniany przez prawosławną hierarchię, jednak katolicy w Gruzji się tym nie zrażają - gromadzą się i modlą się razem, w czym wspierają ich także nasi bracia.

Módlmy się za Kościół w Gruzji - za wspólnoty katolickie i nowe powołania kapłańskie z kraju świętej Nino!

Dzięki wsparciu Przyjaciół Misji Kapucyńskich udało nam się doprowadzić budowę szkoły w Ntoum prawie do końca! Brat Sebastian ze szczególami opowiada co udało się zrobić i co jeszcze zostało.

Dziękujemy wszystkim za wsparcie modlitewne, przekazane darowizny i zakupy w naszym misyjnem sklepie - budowa udała się dzięki Wam!

Brat Sebastian Piasek oprowadza po budynku szkoły w Ntoum

Rozmowa z br. Piotrem Wrotniakiem, przełożonym kapucyńskiej misji w Gabonie, w której opowiada o przyczynach i przebiegu trweającego w Gabonie przewrotu wojskowego. Mówi również o swoim misyjnym doświadczeniu. Rozmowę przeprowadził dla Radia Warszawa sekretarz misyjny br. Szymon Janowski, w ramach cyklu audyji "Na koniec świata".

Gościem audycji "Na koniec świata" jest br. Mariusz Dunaj, kapucyn pracujący w Mersin, na połufniu Turcji. Opowiada nie tylko o swojej pracy i doświadczeniu, ale również o traumie ludzi, którzy przeżyli ostatnie trzęsienie ziemi. Zapraszamy do wysłuchania rozmowy:

Polscy Kapucyni pracują na równiku od ponad 20 lat. Są duszpasterzami w czterech parafiach, a ich obecność owocuje lokalnymi powołaniami, obecnie formację początkową odbywa sześciu Gabończyków. Czternaście lat temu bracia po raz pierwszy zorganizowali pielgrzymkę pieszą z Ntoum do Cocobeach na północy kraju, w której wzięło udział 20 osób, w tym roku pielgrzymów było już 250! Br. Szymon Janowski, sekretarz misyjny i Karol Porwich, fotoreporter tygodnika Niedziela pielgrzymowali wraz z Gabończykami. Pielgrzymi w ciągu 5 dni pokonali ponad 80 km, wędrując przez tropikalny las oraz zmagając się z ogromnym upałem, ale przede wszystkim doświadczając Bożgo Miłosierdzia i radości wyznawania wiary we wspólnocie Kościoła.

Pierwszy dzień pielgrzymki z Ntoum do Cocobeach za nami! W tym roku liczba pielgrzymów zaskoczyła organizujących ją braci kapucynów – pierwszego dnia w drogę wyruszyło ponad 230 osób, kolejne będą jeszcze dołączać w trasie! Pielgrzymka w Afryce pod wieloma względami przypomina te, które znamy z Polski, zaskakuje jednak jej żywiołowość i ekspresja, ogromne zaangażowanie w modlitwę i śpiew wędrujących w niemiłosiernym upale pątników.

Drugi dzień pielgrzymowania dobiegł końca, na szczęście było trochę mniej upalnie. Kilkanaście kilometrów na północ od Ntoum jest już coraz mniej wiosek, jesteśmy w środku tropikalnego lasu.
Kiedy obserwuje się gabońskich pielgrzymów, trudno stwierdzić czy oni tańczą idąc, czy idą tańcząc – szczególnie trudno opisać momenty wejścia na postój lub nocleg. Zadziwia, skąd po wycieńczającym marszu, tyle energii do uwielbienia, głośnego śpiewu i tańca. Są też momenty modlitwy w ciszy, szczególnie w czasie postoju, kiedy część pielgrzymów zostaje na modlitwę w kaplicy.
Parafie w Ntoum i Cocobeach obsługiwane przez braci kapucynów mają liczne dojazdowe kaplice. To przy nich pielgrzymi znajdują miejsce na postoje i nocleg. Z powodu dużej liczby kaplic i niemożliwości dotarcia tu kapłanów w każdą niedzielę, lokalnymi wspólnotami opiekują się katechiści.

Na szlaku pielgrzymkowym trzeciego dnia było bardzo gorąco. Wędrujemy nieustannie przez tropikalny las. Upał wszystkim daje się we znaki – „Je suis fatigué” (Jestem zmęczony), to pierwsze francuskie zdanie, którego uczy się br. Szymon. Jednak zmęczenie szybko mija, kiedy zaczynają się ulubione pieśni pielgrzymów. Śpiewają je po francusku, który jest w Gabonie językiem urzędowym, ale także w językach fang, nzebi i miene. Grupa pielgrzymkowa to idąca orkiestra czy też instrument – każdy klaszcze, niektórzy robią grzechotki z pustych butelek i kamyków, jednym słowem rytm i głośny śpiew niosą tę pielgrzymkę.
Wieczorem gromadzimy się w kaplicy, żeby przeżyć nabożeństwo kończące dzień. Prowadzi je br. Christian, pochodzący ze stolicy kraju Libreville, po wakacjach rozpocznie trzeci rok studiów w kapucyńskim seminarium.

Coraz głębiej zanurzamy się w las tropikalny, przyroda jest imponująca. Co jakiś czas znajdujemy ślady słoni, w tym nawet ich legowisko, ale na same słonie (chyba na szczęście) nie natrafiamy. Jeden z pielgrzymów widział w koronach drzew małpy, spłoszony baran przebiegł przez grupę pielgrzymów. Latające nad naszymi głowami papugi żako dają koncert niezwykłych dźwięków. Kąpiemy się w rzekach, w miejscach, do których słonie przychodzą napić się wody. Na tej pielgrzymce również przyroda również głosi swoją katechezę. Przez piękno stworzenia, odkrywamy piękno Stwórcy.

Jesteśmy na miejscu! Dotarliśmy do Cocobeach, do groty Matki Bożej przy miejscowym kościele. Trudno opisać to, co się działo, ogrom radości i jej bogata manifestacja w modlitwie śpiewem i tańcem! Wielu pielgrzymów niosło ważne dla siebie intencje, wielu przeżyło w czasie drogi swoje spotkanie z Bogiem, każdy doświadczył wspólnoty, która tu, w Gabonie, jest istotną częścią życia – widać tu, że ci ludzie trzymają się razem. Mimo ogromnego zmęczenia pielgrzymi przychodzą jeszcze na wieczorną modlitwę w kościele, w sobotę ostatni pielgrzymkowy akcent – odpust w parafii.

Pątnicy zostali na miejscu na kolejny dzień, ponieważ w sobotę miał miejsce odpust, święto patronalne parafii. Rano wyruszyliśmy na godzinną procesję po mieście, z bardzo głośnym, radosnym śpiewem. Następnie, co ciężko chyba sobie wyobrazić w polskich warunkach, niemal trzygodzinna msza święta! Znów pełna zaangażowanej modlitwy, śpiewu i tańca. Niezwykła jest tu procesja z darami, w której wierni przynoszą wszytko to, co potrzebne do życia – od butelek wody, przez banany, puszki sardynek, po miotły, szczotki i wiadra! Sama procesja trwała ponad 20 minut.
Po mszy, dalsza część świętowania – poczęstunek pod namiotami z bambusów i liści palmowych dla wszystkich. Oprócz ryżu i kurczaka (tu powszechnego) były ryby, gazele, jeżatki oraz sałatki z liści manioku. I naturalnie przez cały dzień śpiew i taniec. Wieczorem po pielgrzymów przyjechały autobusy, którymi wrócili do swoich miejscowości. Za rok spotkamy się znowu na pielgrzymkowym szlaku, już piętnasty raz, tu na Równiku.

Misyjna audycja "Na koniec świata", której autorem jest br. Szymon Janowski. W drugim odcinku rozmawia z s. Małgorzatą, misjonarką z bardzo bogatym doświadczeniem pracy na Wschodzie.

"Na koniec świata" - audycja misyjna br. Szymona - w premierowym odcinku rozmowa z br. Tomaszem Skowronem, kapucynem pracującym w rezerwacie Indian Crow, w USA.

cart linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram